27 lutego niespodziewanie, w wieku 54 lat odszedł nasz wspaniały Kolega, doktor Wojtek Borczyk. Był prawdziwym pasjonatem astronomii, choć może czasem żałował, że nie uprawia jej sto lat temu. Meandrując pomiędzy zamiłowaniem do astronomii i rodzinnymi tradycjami medycznymi, ukończył ostatecznie specjalność „astrometria” na Wydziale Fizyki UAM w roku 1991, a osiem lat później obronił na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu pracę doktorską na temat gwiazd kataklizmicznych.
Dał się poznać jako serdeczny, pełen dobrego humoru Człowiek, niezastąpiony Kompan do przerw na herbatę i rozmów o zegarach, samochodach w ogóle, a Willysie w szczególności, motocyklach, krucjatach, historii astronomii, kotach, absurdach z życia wziętych i setkach innych spraw, które go frapowały. Nie potrafił zasiedzieć się w żadnej wąskiej specjalności, ale miał w sobie szczerość zamiłowań, którą zjednywał sobie słuchaczy – zwłaszcza przy okazji wykładów popularnych.
Uwielbiał stare gruchoty, lecz los nie dał mu zakosztować tej roli. Jego przysłowiowe „ojojoj” i „nie jest dobrze” długo jeszcze będą powtarzane w Obserwatorium, ale trudno się pogodzić z tym, że nie padną już z ust ich Autora.
Żegnaj Wojtku. Wypijemy herbatkę myśląc o Tobie.